środa, 10 stycznia 2018

[12] Szmaragdowa maska Fitokosmetik z rumiankiem i melisą - recenzja i analiza składu


     Jak już kiedyś wspominałam schemat prawidłowej pielęgnacji jest bardzo ważny.
Przedstawiałam już Wam poprawny plan, w którym nieodłącznym elementem są maski (KLIKNIJ TUTAJ). Teraz czas na recenzję jednej z nich -  szmaragdowa maska Fitokosmetik z ekstraktem rumianku i melisy.
Jest to typowa maska na bazie zielonej glinki. Idealnie sprawdzi się do cery tłustej, mieszanej, szarej, zmęczonej, wymagającej oczyszczenia. Skład jest bardzo prosty - zielona glinka + ekstrakty. Producent na szczęście podarował sobie "ulepszanie" jej i nie znajdziemy substancji zapachowych czy konserwantów. Gramatura saszetki to 60g, starczy na kilka zabiegów na twarz  - około 5-6 aplikacji. Około trzy kopiate łyżeczki proszku zmieszałam z około dwoma łyżeczkami wody źródlanej. Dobrze się blenduje natomiast widziałam kilka pojedynczych małych grudek, a nawet słyszałam jak skrzypią w szklanej miseczce podczas mieszania. Czarna glinka z tej serii pod tym kątem była lepsza - bez żadnych problemów uzyskiwałam idealnie gładką konsystencję.
UWAGA: glinkę mieszałam palcem, łyżeczki użyłam jako rekwizytu do zdjęcia. Można mieszać również pędzlem, drewnianą, szklaną lub plastikową szpatułką. Nie mieszamy metalem, ani w metalowych miskach.
Pierwsze co mnie "uderzyło" po przygotowaniu maseczki to jej zapach - spodziewałam się raczej zapachu jak wszystkich innych glinek (czyli jak kreda), natomiast ta bardziej podchodzi pod muł.
Maska po aplikacji bardzo szybko zaczyna schnąć, to też osoby o cerach wrażliwych powinny pilnować jej zwilżania. Moja cera przyzwyczajona jest akurat do tego, że pozwalam na chwilę glinkom zaschnąć na mojej twarzy - u mnie to gwarancja zdecydowanie lepszego efektu oczyszczenia, a bardzo często jeszcze nakładam coś na twarz po glince (np. algi lub wykonuję sonoforezę). Przyznam, że przy tej masce pozwoliłam sobie na to na około 2 minuty i zwilżyłam ją pędzlem bo czułam, że w dłuższym przypadku mogło by być podrażnienie. Efekt po zmyciu: skóra gładka i rozświetlona, pory obkurczone i ładnie oczyszczone. Dawno nie robiłam glinek, korzystałam z gotowców, a wczorajszy efekt na prawdę przerósł moje oczekiwania. Nawet mąż zauważył różnicę. Koszt w detalu to około 5 zł.

OCENA:
Działanie: 10/10
Zapach: 8/10
Konsystencja: 8/10
Wydajność: 10/10
Skład: 10/10

INCI: Kaolin (green clay), Chamomilla Recutita Extract, Melissa Officinalis Extract.
ANALIZA SKŁADU:
Kaolin (green clay) - zielona glinka - zielony kolor zawdzięcza obecności jonów żelaza (II), bogata w sole mineralne oraz mikroelementy i pierwiastki śladowe np. cynk i selen. Ma działanie antyseptyczne, detoksykujące, wyrównujące pH. Wygładza, ujędrnia i wzmacnia skórę. Idealna do cer zanieczyszczonych, trądzikowych, tłustych, cery palacza. Może być również stosowana na ukąszenia czy obrzęki.
Chamomilla Recutita Extract - ekstrakt z rumianku - zmiękcza skórę, zmniejsza obrzęki, poprawia koloryt. Działa antyhistaminowo, antyseptyczne, przeciwzapalnie, koi oraz łagodzi podrażnienia.
Melissa Officinalis Extract - ekstrakt z melisy lekarskiej - działa przeciwnowotworowo, antyoksydacyjnie, stymuluje układ odpornościowy skóry, łagodzi podrażnienia, reguluje wydzielanie sebum, odświeża przywracając cerze blask.

A jak u Was sprawdza się pielęgnacja z glinkami? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz